Wydawać by się mogło, że bezdomne i beznamiotne noclegi kuszą kieszonkowcow, złodziei i gwalcicieli, innymi słowy, wszystkich obcych czyhających na nasze cnotliwe dusze. Nic bardziej mylnego. decyzja o zostawieniu namiotu w domu było bodaj najlepszą decyzją, jaką podjęliśmy przed wyjazdem.
Pierwzza noc, fakt, była mroźna l drźałyśmy z zimna niemieckiego. tymczasem znalazł się transport pachnący drogimi perfumami i wolne miejsca w tyłu auta na kimanie.
Pokrzepione gorącą czekoladą powoli przygotowalysmy sie do kolejnego dnia i niepewnej nocy. Traf i szczęście jednak chciało, że trafilysmy do Orleanu, gdzie Kat miała kilku przyjaciół. Jeden z nich zaoferował frajcuski nocleg, którym okazała się pokaźnych rozmiarów spichlerz zrimejkowany na piekny i inspirujacy dom. mnóstwo małych pokojów zajmowały dwa piętra. Ja wydaje się, że kominek na każdym piętrze to norma u Francuzów w zimniejszej części kraju. Poludnie natomiast ma zupełnie inną estetykę mieszkań, przynajmniej w naszym odczuciu ;). Starsza wy pan zaproponował wczoraj nocleg u jego rodziny, opowiadając o sobie ździebko. Jasza ekscytacja wzrastała, ponieważ w miarę upływu kilometrów, ponieważ Pierre był podroznikiem, którego konikiem było robienie rzeczy z innych przedmiotów, np. Lampa z nóg manekina, czy wieszak z zabawek. Takoże było. Nie widziałam nigdy bardziej szalonego domu, eklektyzm, pachwork stylów kulturowych z dominacja marokanskiej egzotyki. Wciąż go zwiedzamy, tak samo, jak i Awinion.
~Thalia
PS. Trafilysmy tam na Halloween. Jak widac, wczulysmy sie w klimat ;]
jak tam? żyjesz Szmato? zero njusow? nie zabili Cie u tych arabow za...rozpuste?
OdpowiedzUsuń